Członkowie lokalnego ruchu oporu zdołali uratować most nazywany "Żelaznym Mostem" przed zniszczeniem, był to jedyny nienaruszony most nad rzeką Stadskanaal. Jednostka rozpoznawcza Pierwszej Polskiej Dywizji Pancernej wykorzystała tę okazję. 11 kwietnia polski patrol ruszył w kierunku Stadskanaal. Posuwając się powoli, pozostawiając działo i załogę w strategicznych punktach, Polacy dotarli tego dnia do willi "Ter Marse" i przyległej wieży ciśnień. Tam zajęli pozycje i spędzili noc.

W międzyczasie ze Stadskanaal wyjechał długi korowód ciężarówek pełnych niemieckich żołnierzy i jeszcze większej liczby rowerzystów i piechurów. Krąży o tym szczególna opowieść: "Po pięciu latach okupacji widzimy ich uciekających przed wojskami kanadyjskimi i polskimi. Co się dzieje, tak bardzo niespodziewanie? Niemiecki oficer zsiada z roweru podczas ucieczki i daje 10 guldenów gapiowi, pytając, czy mógłby je oddać do księgarni, ponieważ nie miał czasu zwrócić pożyczonej książki. Byli więc i tacy Niemcy!"

W pierwszych momentach po wyzwoleniu zaistniało wiele spekulacji na temat narodowości wyzwolicieli. Dzięki Radiu Oranje ludzie wiedzieli mniej więcej, kim mogą być wyzwoliciele, jednak fakt, że północna Holandia została wyzwolona przez Belgów, francuskich Kanadyjczyków i Polaków, nie był oczywisty.