Historia

Niemal niekończąca się procesja pojazdów przetacza się przez stolicę Brabancji

Holandia

Oznacz

Udostępnij

Trasa

Po ponad pięciomiesięcznym pobycie, podczas którego nawiązały się bliskie więzi z miejscową ludnością, Polacy ponownie opuścili Brabancję Północną.

Dalej do Niemiec
Na początku kwietnia 1945 r. Pierwsza Armia Kanadyjska przekroczyła Ren i rozpoczęło się wyzwalanie wschodniej i północnej Holandii. 1 Polska Dywizja Pancerna generała dywizji Stanisława Maczka wciąż znajdowała się w okolicach Bredy. 6 kwietnia Maczek został poinformowany, że musi dołączyć do kanadyjskiego natarcia. Wszystkie pojazdy zostały sprawdzone i zatankowane, sprzęt uporządkowany, a czołgi załadowane na naczepy niskopodwoziowe. Długa podróż do Achterhoek rozpoczęła się 8 kwietnia o ósmej rano.

Wyjazd
Czołową grupę tworzył 1. batalion piechoty, Bergjagers van Podhalen. Straż tylną stanowił dywizjon artylerii i dowództwo. Wyruszyli dopiero o drugiej po południu. Podróż miała zająć łącznie osiemnaście godzin. Imponująca, niemal niekończąca się kolumna pojazdów jechała drogami Brabancji z Bredy przez Tilburg i 's-Hertogenbosch do Grave. Po przekroczeniu rzeki Maas dywizja udała się do Rees, gdzie przekroczyła Ren w drodze do nowego miejsca zbiórki.

Ogromna kolumna
Dywizja Maczka wciąż nie jest w pełni sił, ale w 90 procentach i liczy prawie 14 000 ludzi. Posiada około 4000 pojazdów, od lekkich motocykli i jeepów po gigantyczne naczepy niskopodwoziowe. Od czoła do końca, pojazdy tworzą kolumnę o długości około stu kilometrów. Przejechanie jednej lokalizacji zajmuje im sześć godzin. Nic dziwnego, że cywile wzdłuż drogi wszędzie stoją z otwartymi ustami i są pod ogromnym wrażeniem sprzętu, który alianci mogą rzucić do bitwy.

's-Hertogenbosch zatkane
Po drodze Polacy mijają kilka wąskich gardeł, z których jednym z najgorszych jest most Vughter nad rzeką Dommel w Wilhelminapark. W tym miejscu znajduje się tak zwany most Baileya, ponieważ Niemcy częściowo wysadzili oryginalny most podczas wyzwolenia. Marechaussees mają pełne ręce roboty, aby utrzymać procesję na torze, a ruch aliancki i cywilny w 's-Hertogenbosch i okolicach zatrzymuje się. Dopiero późno w nocy ostatni polski pojazd opuścił stolicę Brabancji i powrócił spokój.